KELPIX Strona Główna KELPIX


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: iliana
27-10-17, 11:45
19-21.05.2017 - Dortmund - 6 z KF!!!
Autor Wiadomość
Elizabeth 
Wyjadacz


Pomogła: 2 razy
Posty: 2952
Skąd: Z telefonu
Wysłany: 17-06-17, 20:48   

https://www.youtube.com/watch?v=IBrPQDqq9jE nie wiem czy było, ale cały koncert z 19.05 i z tego co widze, to nie składanka, tylko kręcone przez te samą osobę.
 
 
Jack kelly 
Gaduła

Posty: 221
Skąd: Śląsk
Wysłany: 09-07-17, 15:01   

Kaazdy chyba ma taki moment,chwile ,badz piosenki ktore ma w pamieci.mnie zachwycily 2 piosenk w Dorymundzie: https://youtu.be/ELq9c9NLodo We Got Love i drugą : https://youtu.be/a3_YfZhUoDg only our rivers run free

[ Dodano: 09-07-17, 15:05 ]
Nie są to moje ulubione Kelly piosenki.Ale bardzo dobrze zostały zaśpiewają w Dortmundzie :arrow:
Ostatnio zmieniony przez nona 09-07-17, 15:16, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
monika.bila 
Entuzjasta


Pomogła: 1 raz
Posty: 1181
Skąd: Amsterdam
Wysłany: 11-10-17, 18:58   

Relacja z koncertów
19,20,21.05.2017 Dortmund.

Dzień 1. 19.05.2017
Z małymi przebojami ale do Dortmundu dotarłam o 11.Spotkanie z Azi (moją przyjaciółką) i wyjazd do hotelu.Niestety trzeba było czekać prawie do 14 więc zanim się ogarnełyśmy to pod halą pojawiłyśmy się po 16.Pogoda beznadziejna ale na szczęście było gdzie stanąć by schować się przed deszczem.Ten most to świetna sprawa w takich właśnie sytuacjach.Na miejscu już było sporo fanów i z każdym znanym lub nowopoznanym przywitaniom i rozmowom nie było końca.Cudowna kellysowska atmosfera,ludzie w koszulkach i i mających przeróżne gadżety związane z Kellysami no nie myślałam że jeszcze kiedyś zobaczę taki widok.Wszyscy widać podekscytowani bo większość nie wiedziała czego się spodziewać.Dzień wcześniej było troche fanów na tym próbnym koncercie i już wiedzieliśmy że będzie bosko tzn w to nie wątpiłam ale wiedziałam że się nie zawiodę.Ludzie stali grupkmi ale w jakiejś nieformalnej kolejce rozmawiając,śpiewając i tworząc cudowny klimat.Na każdym kroku wpólne fotki by upamiętnić te chwile,śmiechom nie było końca.Masa świetnych ludzi których łączy jedno-MIŁOŚĆ DO THE KELLY FAMILY.Do ich muzyki, do koncertowego klimatu,do możliwości dzielenia pasji z innymi ludżmi.
Po 18 zaczęli wpuszczać, wszystko szło sprawnie i bez przepychanek.My miałyśmy miejsca na tych nieższych trybunach z boku sceny więc widok był świetny.Wogóle to widzieć tysiące ludzi którzy zaraz będą się bwić na koncercie zespołu który się słucha od ponad 20 lat i na tę chwilę czekało też prawie tyle było niesomowite.Energia mnie rozpierała ale była też lekka nerwówką by tyle emocji towarzyszyło tej chwili.
No i punktualnie i 20:00 zgasły światła i na głównym telebimie bo były 3(środkowy i boczne) wyświetlił się filmik z tego reportażu o ich reakcji na temat tych 3 wyprzedanych koncertów.Świetne zestwienie które jeszcze bardziej nakręcało oczekiwanie aż wyjdą na scene.No i w końcu pierwsze dźwięki pierwszego kawałka i nie mogłobyć inaczej niż „I Can’t Stop The Love”.Jimmy raz wspominał że tak zaczeli koncert w 94 i że teraz też by pasowało ale nie wiedzieliśmy jaka jest setlista (oprócz osób co były dzień wcześniej a prosiłyśmy by nie mówiły).Ja nie wiedziałam co robic czy spiewac,czy klaskac czy wycierać łzy które mi spływały po policzkach.Czułam się jakby mnie ktoś wsadził do wehikułu czasu. Uczucie nie do opisania.Byłam totalnie oszołomiona.Nie mogłam uwierzyć że to się dzieje naprawdę,że tutaj jestem i że oni są z powrotem na scenie tak jak kiedyś.
Nastepnie zaczęły się pierwse dźwięki „Why Why Why” i Joey wyszedł na front.Miał rozpuszczone włosy ale przylizane i zaczesane do tyłu.Podczas tego utworu obserwowaliśmy efekty pirotechniczne.Przy słowach Why w gorę leciały iskry.Po bokach i na srodku w rytm muzyki buchały salwy ognia.Józek totalnie dawał czadu na gitarze.Mega solówki udowodniły że nie wyszedł z wprawy w ogóle.Potem wychodzi Patricia i dziękuje wszystkim,a także mówi że to niesamowite i oni dalej nie mogą w to uwierzyć.My zaczynamy śpiewać „First Time” a w tle na dużym telebimie leci teledysk.Patka totalnie powala głosem i cofam wszystko co mówiłam złego o jej głosie.Brzmiała tak sam jak 20 lat temu.Widac było że była bardzo wzruszona i my oczywiście też.
Wychodzi John i trzyma w ręku słomiany kapelusz.Jak się okazało to ten sam,który miał na koncercie w Dortmundzie 94 i ten sam co go nosił za czasów street life.Piersze nuty „Imagine” i z góry poleciały balony biało-zielone przypominające robaki.Efekt świetny no i John tak cudowny.Tak bardzo było po nim widać że to jest to,że on naprawdę się cieszy z tego powrotu.
„Because It’s Love” i Angelo wychodzi na front.Scena była z wybiegiem więc biegał z jednego końca na drugi.Oprócz tego pod trybunami po bokach sceny były taki okrągłe mini scenki i tam też wchodzi no był po prostu wszędzie by porwać tłum znaną wszystkim bardzo dobrze piosenką do zabawy i śpiewania.No i cudny widok Jimmy grający na kongach.
Zapomniałam dodać że po pierwszej pisence fani podnieśli do góre zrobine wcześniej kartki z napisem Danke lub po prostu Dziękuje w swoim ojczystym języku.Jednak te katki były widoczne w sumie cały czas.Kathy z akordeonem i „Come Back To Me” i nawet z trybun było widać że jest pięknie pomalowana i uczesana.
John i „Red Shoes” i tak może tekst nie jest wybitny ale wszyscy go znamy i ja osobiście uwielbiam tą melodię.Można by przez chwilkę pomyśleć że zaraz na scenę wyjdzie Barby i zacznie tańczyć tak jak lubiła przy tym kawałku.W tej wersji doszły jeszcze skrzypce(przepięknie zagrany fragment przez kolegę Angelo z irlandzkiego bandu).John jest dla mnie totalnym objawieniem tego comebacku.Najbardziej mnie wzrusza i to jego mi najbardziej brakowało przez te wszystkie lata.Zawsze go widziałam jak koncertował z żoną i tak bardzo chciałam by wrócił do koncertowania z rodziną i spełniło się.
Patricia i „No Lies”.Zupełnie jakby to było Loreley.Fani znają tekst a Patka biega i szaleje.Niesmowity widok i ta energia ale dla Patuni czas jest bardzo łaskawy i przepiękna z niej kobieta.Podczas utworu na telebimie była pierwsza strona z gazety a artykułem była kamera z fanami.
„An Angel” to istna burza głosów.Fani naprawdę wydarli płuca bo Patka była mega zadowolona.john ,Patka,Kathy i Angelo to było cudo ale Jimmy skradł ten utwór ponieważ jego obecność w tej wersji była dla nas zaskoczeniem.Jednak jak hit to hit.Nastepnie był Paul z tą swoją łódką na korbkę i czapce z piórem.W sumie szkoda mi go i ciesze się że Kelly go przygarnęli bidka w zyciu by tyle nie zarobił co przez te 3 dni.
Zanim się zaczał kawałek na scene zjechał z góry czerwony Kelly bus razem z wieżą Eiffla.Wtedy na główna scenę wszedł John i zaczął grać „When I was In Town” .Ja już łzy jak grochy a on ledwo co zaczął grać na gitarze .Kocham ten utwór bo kojarzy mi się z czasami street life gdzie śpiewali z radością a show biznes nic dla nich nie znaczył.Podczas tego kawałka śpiewając refren wszyscy Kelly wyszli na przednią scenę by z Johnem dokończyć pisenkę.To jak idą,podchodzą i obejmują się było mega wzruszające i prawdziwe.Wyłam strasznie a John pokazywał na nas fanów że to dzięki nam to wszystko się dzieje.
Nastepnie Kathy dziękowała nam za przybycie i zapraszała do małego cofnięcia się w czasie gdzie grali tylko akustycznie.Angelo miał bongosa,Patka swój bęmben,Józek grzechotkę i Kathy gitare i tak zabrali nas w podróż do Hiszpanii bo zaczęli grać „Ares Qui”.Oni są rewelacyjni w każdym wydaniu nie ważne czy z całym sprzętem i mega efektami czy po prostu a capella.Kathy w między czasie odstawiła małe flamenco.Po „Ares Qui” Patricia znów dziękuje i to nawet po angielsku i mówi że Jimmy jej powiedział że mu wydaje się to chyba sen.Nastepnie zapowiada „Une Famille C’est Une Chansen” i że grali to kiedyś we Francji w korytarzach metra.Ogólnie nie przepadam za tym utworem ale po przeczytaniu tłumaczenia inaczej na nią patrzę bo słowa są jakże cudowne i jak bardzo pasujące do tego powrotu.Oni dzieci ulicy znów u wrót sławy i sukcesu tylko 20 lat później.Pomimo upływu tego czasu tak samo kochani przez fanów może nawet bardziej bo teraz bardziej świadomie.Po utworze ktoś z trybun krzyknął „Angelo I love you” o on odpowiedział „I love you too”.
„Swing Low” to jeden z tych kawałków który bałam się że już nigdy nie usłyszę ale jakże się myliłam.Cudowna atmosfera 15 tys ludzi klaszcze no mega widok.
Następnie przerwa która trwałam 30 minut,ale to i tak niewiele bo wszędzie kolejki dla nieba.
Po przerwie było „When the boys come into town” ach jak kilka dzwięków może porwać człowieka do tańca a w tle leciał teledysk.Jimmy i „Na Na Na”.Zapomniałam napisac ze Jimmy to takie ciacho w tej czarnej koszulce i luźnych jeansach i tych buciorach no milion dolców po prostu.Piosnka zrobiła niesamowity klimat kiedy z armatek buchnęły confetti zupełnie jak w teledysku.No po prostu to było nie do opisania aż myślałam że z butow wyskoczę,no mega klimatowe to było.Na telebimie też leciało confetti a oglądanie 15 tyś tłumu szalejącego wśród tego confetti i razem śpiewający refren to była magia.Kolejnym kawałkiem było „Keep On Singing”.Pisałam już że Angelo ma fenomenalny głos??On jest stworzony by śpiewać w takich dużych halach.Na telebimie był ekran jak stary telewizor i leciały na nim filmiki z dawnych lat.Uwielbiam słowa tej piosenki naprawdę mają przekaz i to jaki piękny przekaz,dzięki któremu oni śpiewają a my możemy ich słuchać.Pod koniec piosenki Angelo już śpiewał grając na perkusji.
Nastepnie „Father’s Nose” i jest to jedna z tych piosenek .która mi bardzo przypomina stare czasy.Kathy,gitara i hiszpańska nuta no i czego więcej trzeba by porwać nogi do tańca?
Kolejny utwór to jeden z tych który zawsze chciałam usłyszeć na zywo i który zawsze mnie rozwalał na łopatki,emocjonalnie i muzycznie a mowa tu o „Please Don’t Go”.Patka wyszła na jedną część sceny a Jimmy na drugą.Nawet teraz pisząc to mam łzy w oczach bo tak przepięknie to zaśpiewali.Ich głosy wspaniale razem współgrają w tym utworze.No i moment jak się spotykają na łączonej scenie i widok płaczącej Patrici i tulącego ją Jima.No miazga.Nie wiem czy ktoś z obecnych tam fanów miał suche oczy bo ja wyłam jak bóbr. Ten Ich taniec razem. Zawsze łączyła Ich szczególna więź i teraz było to bardzo widać- tą miłość siotry i brata. Napradę ciężko o tym pisać i nie być rozdartym na tysiące kawałków. Bo Kelly Family to emocje tak wielkie, że jeszcze żaden inny artysta nie dostarczył mi ich tak wielu...
Angelo mimo, że nie siedzi już za perkusją tak często co przed laty to jego Drum Solo powaliło! Nie dość, że miał świetną perkusję to wszystko było umieszczone na podeście wysoko nad sceną. Iskry leciały po bokach i na dole podniesienia a Angelo w rozpuszczonych włosach to miód dla oczu. Włosy ma nieziemskie zupełnie jak przed laty.
"Fell in love with an alien" to hit, który wszyscy znają. My fani oczywiście za bardzo się rozpędziliśmy i zaśpiewaliśmy pierwszą zwrotkę i refren zanim John zaczął. Tym razem poprostu dali nam śpiewać. Osobiście nie przepadam za tym kawałkiem ale ta wersja była mega. Bardzo bardzo znów nam dziękowali.
Angelo wyszedł na przód i zapowiedział kawałek dla swojej żony, Kiry. Poleciały pierwsze dźwięki "I can't help myself". Znów bardzo głośno śpiewający tłum czał czadu. Angelo biegał i podawał ręce.
Joey jest dla mnie mega fenomenem w tym comebacku bo jako jedyny nie wstydzi się, że zapomniał teksty piosenek i że nie jest na takim etapie muzycznym co reszta rodzeństwa. Jednak robi to w tak uroczy sposób, że wszystko mu wybaczamy. Tak też było na "The wolf". My w nim poprostu widzimy tego samego wilczka co był wiele lat temu. FAjna sytuacja była jak podszedł jakiś facet- fan i Joey ze sceny przebił mu "piątkę". Mężczyzna był bardzo zadowolony, aż skakał ze szczęścia. Efekty świetlne na tym kawałku rozwalały głowę- totalny profesjonalizm na światowym poziomie.
Następnie na front wyszedł Jimmy z gitarą i zaczał mówić, że jest dzisiaj tutaj z nami wilk i że atmosfera też jest dzika ale żebyśmy także pomyśleli o tych, których z nami nie ma dzisiejszego wieczora i zaczął wymieniać Maite, Paddy'ego, Barby ale także Coroline i Daniela.

"Cover the road" zrobiło mega nastrój. Większośc z nas miała włączoną latarkę w telefonie co stworzyło niesamowity widok. Tysiące maleńskich światełek rozświetlających salę. Po zakończeniu od razu przeskoczył na "We got love". Nestety coś poszło nie tak bo podkład muzyczny nie współgrał z głosem Jimmy'ego ale po chwili się unormowało. BArdzo fajna była "miłosna" kamera, która pokazywała fanów na telebimie. Słowa "I got you, you got me and we got all we need" bardzo do mnie przemówiły. Idealnie pasowały do sytuacji. W tej chwili nic mi więcej nie było potrzeba- Ja, Oni i muzyka!
Kathy z akordeonem i "Only Rivers Run Free". Może kwałek patetyczny ale już na zawsze kojarzy mi się on gdy grają na stacją Metra- łzy od razu cisną się do oczu. Od grania na ulicy do wielkich hal i stadionów- historia jak z filmu, a przecież to Ich życie, Ich historia.
Następny to irlandzki akcent, który był wprost rewelacyjny. Dwoje irlandzkich musyków- jeden ze skrzypcami, drugi z gitarą nadawali ton. Na głównej scenie Patricia tańczyła z Joey'em irlandzki taniec by za chwilę dołączył do nich Jimmy także próbując tańczyć.
W rytm poszły armatki z konfetti, z których wylatywały zielone koniczynki i zaczęło się "Wearning of the green". Naprawdę było zielono i mega wesoło. Nogi mi same tańczyły i czułam się jakby to był rok 1994.
Telebim i Papa Dan jadący busem wraz z dziećmi. Za chwilę wychodzi John i zaczyna śpiewać "Who'll come with me". Następny fragment zaczyna śpiewać John z telebimu kiedy był jeszcze małym chłopcem. Wspaniały kontrast tych dwóch John'ów i gdy Papa Dan śpiewa (na piątkowym koncercie nie było słychać głosu Papy) a John klęka na jedo kolano szacunku dla ojca. Mimo, że wcześniej nie przepadałam za tym utworem to stworzyl niesamowity klimat i wyciskał łzy z oczu.
NAstępnie Kelly stanęli na scenie wraz z muzykami i zaczęli żegnać się z fanami. Mahcali, diękowali a Jimmy podniósł jeden z transparentów z napisem "Danke".
PO chwili wrócili z "Good nieighbour"- ten stary i bardzo lubiany kawałek wszystkich rozbujał. To jest dla mnie tak bardzo Kellysowskie, takie typowe dla Nich. Bardzo lubię takie brzmienie.
Następnie Jimmy poprosił, żebyśmy się wszyscy złapali za ręce i zaczęły lecieć pierwsze nurty "Take my hand". Widok 15 tysięcy ludzi, trzymających się za ręce i kołyszących się w prawo i w lewo zapierał dech w piersiach. Na telebimie leciał ten utwór z 1994 roku a ja wyłam jak głupia.
Porównanie obecnych lat z tamtymi czasami bardzo dotknęło mojego serca i pewnie wielu fanów także. Przez cały koncert w mojej głowie była myśl, że tyle lat minęłoa oni nadal tak mocno chwytają za serca. Tak bardzo wzruszają i dają radość swoją muzyką ale też swoją osobą.
Po wszyscy wyszli na przód by zaśpiewać "Brothers and Sisters". Ta piosena to było takie uzupełnienie koncertu i podziękowanie nam fanom za to, że dzięki nam mogło się to wydarzyć ponownie po tylu latach. NIe będę ściemniać- byłam mega wzruszona i uważam, że ten kawałek został napisany dla nas- dla fanów i pokazali, że nadal są RAZEM, RAZEM dla nas, dla fanów!
Wszystkie 3 koncerty były praktycznie takie same, z różnymi emocjami ale wszystkie były pozytywne. Nie wierzę, że komuś się nie podobało lub, że ktoś wydzedł z myślą, że było to słabe. Te koncerty były naprawdę dobre, z mnóstwem róznych efektów ale najważniejsze, że byli ONI i, że bardzo starali się. Jedynym minusem było to, że mówili po niemiecku, czasem wstawiali coś po angielsku ale jednak większość po niemiecku, a szkoda.
Ogólnie 3 dni minęły na koczowaniu ze znajomymi i wspominaniu koncertów sprzed lat.Najlepsza pod tym wzglądem była dla mnie sobota bo mielismy mnóstwo czasu by razem ze sobą pobyć.Ekip z Polski było dosyć sporo więc z każdym starałam się zamienić kilka słow.W sobotę niedaleko hali odbywał się mecz Borussi Dortmund i było wszędzie masę kibiców jednak wszyscy bardzo fajnie reagowali żartowali albo przechodząc spiewali „An Angel” a my Lewandowski albo Błaszczykowski albo Piszczek(który gra do tej pory).Naprawde był rewelacyjny klimat i przede wszystkim przepiękna pogoda a czasem słońce mocno dawało ale my fani niestrudzenie siedziliśmy gdzie popadnie by razem spędzić czas.Wszedzie było słychac spiewy fanów lub jakąś grającą muzyke,było też bardzo dużo telewizji która co chwilę robiła wywiady z fanami zwłaszcza z fanami z zagranicy.Była kupa śpiechu i cały czas cos się działo i nie było mowy o nudzie.
Po każdym koncercie Joey biegał z fanami dookoła hali taki mały uliczny bieg by promować sport.W sobote wyszedł po koncercie i już miała z nim zrobić fote ale telewizja akurat podeszła i robiła wywiad z nimi i Luckiem(jego synem) no i przepadło bo po wywiadzie już biegł.
Ogolnie to Joey Angelo i John wyszli do fanów.Angelo rano z gitara w niedziele przyszedł pod Kelly autokar i grał i śpiewał”Once A While”.To wspaniałe że mimo iż było tyle ludzi oni poświęcali fanom swój czas.Angelo widać jak bardzo mi brakuje kontaktu z fanami a to była wyjatkowa okazja.John wyszedł po niedzielnym koncercie pod autokar i robił z fanami foty.Ja niestety byłam już w hotelu i ogólnie wiele okazji mi uciekło ale trudno kiedyś się jeszcze nadrobi.Ja tez wszystko inaczej odbierałam bo byłam na wszystkich 3 koncertach i te wrażenia i wspomnienia jakie się kumulowały były niesamowite.Przeżyć to wszystko w takiej dawce to jest naprawdę nie do opisania bo niby każdy koncert podobny ale jednak każdy na swój sposób wyjątkowy,niesamowity i mimo iż od ostatniego koncertu (nie licząc trasy Stille Nacht)widziałam ich w ’99 roku to magia i ich niesamowitość i talent nic się nie zmieniły.Tylko teraz wszystko przyszło mi przezywac bez histerii bez tego bezdechu w piersi bo już jestem z nimi oswojona i sa dla mnie niesamowici ale normalni.Zwyczajni ludzie których pokochałam w ’96 roku i z małą przerwa kocham do dziś.
Co było piękne to my fani którzy tworzymi tą Kelly społeczność.Na każdym kroku było widać kogoś z jakims Kelly gadżetem i nawet pod holetem czy na mieści wszyscy se pozdrawiali i było to bardzo miłe.Była jedna wielka fanowska miłość i moje serce się radowało że tyle cudownych osób udało mi się spotkać czy poznać i razem przeżywać te wspaniałe chwile.Bo tam byliśmy razem,wszystkich nas łączyło jedno-miłość do Kelly Family.Zawsze mogą liczyc na nasze wsparcie i powiewające polskie flagi były dla mnie najpiękniejszym akcentem tych koncertów.
Nie wymieniam nikogo z fanów bo nikogo nie chce pominąć ale dziekuje wszystkich za każde przywitanie,każdy miły gest i każde zamienione słowo i uśmiech.To mnie bardzo pozytywnie naładowało i nie mogę się doczekać aż w przyszłym roku przeżyję to jeszcze raz tylko już na polskiej ziemi a oni będą w końcu mówić po angielsku.Jeżeli jeszcze ktoś się wacha i nie wie czy jechać to napisze jedno WARTO.Nie zastanawiajcie się i w miare możliwości jedzcie bo to trzeba przeżyć,zobaczyć bo tyle lat na to czekaliśmy i oni zrócili dla nas bo bez nas fanów nie ma ich Kellysów.To my fani kręcimy tych wszystkim jeżdżąc na koncerty i pokazując im że ich muzyka i oni sami są nam tak bliscy że dla tych chwil żyjemy.Wyrywamy się na chwile z domów z szarej rzeczywistości i razem przeżywamy niesamowitą przygodę jaką jest każdy ich koncert.
Przepraszam że tyle mi to zajęło ale nie mogłam się zebrac a potem Paddy zaczął trase i nie nadążałam z tym wszystkim ale jest.Udało się napisałam i mam nadzieję że jak każda moja relacja ta tez was trochę przybliżyła do tego wspaniałego Kelly doświadczenia.
Kochani bądźcie z nami bo Kelly przygoda ciagle trwa.Ciągle coś się w ich świecie dzieje czy u Paddyego czy u Maite,nikogo nie wykluczamy nie pomijamy.Bo nawet to że nie graja wszyscy razem to zawsze są rodziną.Od nich,od całej 9 to się zaczęło i dla mnie zawsze będzie trwać.
Pozdrawiam wszystkich fanów.Bądźmy razem i trzymajmy się razem bo muzyka łączy a nie dzieli.
Buziaki i
PEACE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
_________________
A życie płynie.......
 
 
Tinahet 
Znawca


Posty: 4719
Skąd: Hoddesdon
Wysłany: 11-10-17, 20:15   

Wooow, super znow to wszystko przezyc, czytajac Twoja relacje!!! Ja moge sie jedynie ucieszyc, ze w tym calym 20 tysiecznym tlumie udalo nam sie usciskac, i Ciebie i Azi! :-D
Mam nadzieje, ze kwiecien tez bedzie tak piekny!
_________________
"Don't let the Muggles get you down."
 
 
Jack kelly 
Gaduła

Posty: 221
Skąd: Śląsk
Wysłany: 11-10-17, 21:52   

Na koncercie 21.05.Flaga Monaco tez :mrgreen: byla obecna...
 
 
monika.bila 
Entuzjasta


Pomogła: 1 raz
Posty: 1181
Skąd: Amsterdam
Wysłany: 12-10-17, 09:10   

Tinahet napisał/a:
Wooow, super znow to wszystko przezyc, czytajac Twoja relacje!!! Ja moge sie jedynie ucieszyc, ze w tym calym 20 tysiecznym tlumie udalo nam sie usciskac, i Ciebie i Azi! :-D
Mam nadzieje, ze kwiecien tez bedzie tak piekny!

No ja tez sie cieszę, a przyszłoroczna trasa ma byc podobno lepsza tak mówił Angelo.
_________________
A życie płynie.......
 
 
iliana 
Administrator


Pomogła: 4 razy
Posty: 9522
Wysłany: 12-10-17, 09:54   

Powinni twoją relację umieszczać na polskich portalach jako reklamę przyszłorocznych koncertów.
_________________
Twenty years from now you will be more disappointed by the things that you didn't do than by the ones you did do.
So throw off the bowlines. Sail away from the safe harbor. Explore. Dream. Discover.


Cover the road till the end of time
 
 
Jack kelly 
Gaduła

Posty: 221
Skąd: Śląsk
Wysłany: 12-10-17, 13:10   

Ja mu nie wierze.Irish christmas nbyla super ?
 
 
monika.bila 
Entuzjasta


Pomogła: 1 raz
Posty: 1181
Skąd: Amsterdam
Wysłany: 12-10-17, 19:06   

iliana napisał/a:
Powinni twoją relację umieszczać na polskich portalach jako reklamę przyszłorocznych koncertów.

Dzięki mogą brać chetnie ich rozreklamuje

[ Dodano: 12-10-17, 19:07 ]
Jack kelly napisał/a:
Ja mu nie wierze.Irish christmas nbyla super ?

Czy ty czytasz co piszesz?Chyba piszemy o koncertach w Dortmundzie a Angelo mowił o przyszłorocznej trasie z Kelly Family a nie solowej z rodzinką :roll: :roll:
_________________
A życie płynie.......
 
 
paper_ann 
Znawca


Posty: 3780
Skąd: z domu
Wysłany: 12-10-17, 20:38   

monika.bila ♥♥♥.

Cudowna ta Twoja relacja :!:
 
 
Diana 
Entuzjasta

Posty: 1428
Skąd: Ełk
Wysłany: 12-10-17, 21:07   

Monika wspaniale piszesz!!!Podziwiam !!!I dzięki!!! :-)
 
 
Jack kelly 
Gaduła

Posty: 221
Skąd: Śląsk
Wysłany: 12-10-17, 21:25   

monika.bila napisał/a:
iliana napisał/a:
Powinni twoją relację umieszczać na polskich portalach jako reklamę przyszłorocznych koncertów.

Dzięki mogą brać chetnie ich rozreklamuje

[ Dodano: 12-10-17, 19:07 ]
Jack kelly napisał/a:
Ja mu nie wierze.Irish christmas nbyla super ?

Czy ty czytasz co piszesz?Chyba piszemy o koncertach w Dortmundzie a Angelo mowił o przyszłorocznej trasie z Kelly Family a nie solowej z rodzinką :roll: :roll:
. Wiem co napisalem...Dla mnie nie ma roznicy jaka bedxie trasa koncertowa,po prostu mu nie wierze;pewnie inaczej postrzegamy pewne rzeczy
 
 
monika.bila 
Entuzjasta


Pomogła: 1 raz
Posty: 1181
Skąd: Amsterdam
Wysłany: 13-10-17, 06:29   

paper_ann napisał/a:
monika.bila ♥♥♥.

Cudowna ta Twoja relacja :!:

Dzięki kochana :-D :-D

[ Dodano: 13-10-17, 06:29 ]
Diana napisał/a:
Monika wspaniale piszesz!!!Podziwiam !!!I dzięki!!! :-)

Dziękuje również.Staram się :-P
_________________
A życie płynie.......
 
 
Ika 
Znawca


Posty: 3392
Skąd: Przemyśl
Wysłany: 13-10-17, 10:12   

Czytajac Twoja relacje i ogladajac filmiki z DVD (Wolf i irish Dance) juz sie nie moge doczekac. Nawet myslalam o zakupie TV - ja mam strasznie maly telewizorek a na takim 40 cali to sie bedzie super ogladalo. Moze do tesciowej pojade? Oj juz sie nie doczekam tego filmu!!!!
 
 
monia2128 
Entuzjasta


Posty: 1407
Skąd: Gniezno
Wysłany: 13-10-17, 11:00   

ja odpalę na 50 calach :D Będzie jak na żywo :lol:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 12